czwartek, 19 lipca 2012

Three...

Milaly dni, noce a ja dalej lezalem w tym okropnym szpitalu. Tam nie bylo co robic, a ja nie bede ogladal jakis idiotycznychs eriali dla babc. W pokoju bylem sam, rodzice pojechali 2 dni temu bo moj stan byl stabilny i mialem nie dlugo wyjsc. Upierali sie zeby zostac ale wyslalem ich do domu ile mozna. Chlopaki  przychodzili na kilka godzin, wtedy cos sie dzialo a Jeniffer nie pokazywala sie od kilku dni. Teraz leze na lozku i wpatruje sie w sufit, szczerze to bardzo interesujacy jest. Chwila moment mam je numer na rece! Wzielem telefon z szafki i wybralem numer.
- Tak slucham__ oderbrala po 5 sygnale, a ja nie wiedzialem co powiedziec. Hej tu Harry, chcialbym cie zobaczym moglabys przyjechac? Tak jasne zaraz sie zgodzi.
- Halo?!
- Hej, przepraszam tu Harry__ usmiechnelem sie sam do siebie.
- O czesc, wlasnie jestem w drodze do ciebie__ powiedziala radosnie a mi odrazu porawil sie humor.
- A za ile bedziesz?
- Za jakies 5 minut.
- Ok to czekam__ po tym sie rozlaczylismy. Przez nastepne 5 minut lezalem wgapiajac sie w sufit. Kolejne 5 minut minelo. Lecz stalo sie cos zadzwonil telefon szpitalny. Podnioslem sluchawke i uslyszalem rozpaczony glos pielegniarki.
- Jakas Jeniffer mowi ze chce pana odwiedzic.
- Niech pani ja wpusci to moje znajoma__ powiedzialem radosnie.
- Co za baba__ wparowala do pokoju Jennif. Zasmialem sie tylko, spedzilismy bardzo milo czas, wyglupialismy sie, latalismy po calym szpitalu. Znaczy ona biegala i mnie pchala na wozku. Bardzo fajnie jest miec zlamana noge.
- Heeeeej! Wracajcie do pokoju__ wydarla sie inna pielegniarka. Z smiechem pobieglismy do pokoju. Akurat polozylem sie na ''lozka'' kiedy do pokoju weszla ta baba co nie chciala wpuscic Jennif.
- Musi pani juz isc__ powiedziala ozieble.

***Swiat Jeniffer**

Podeszlam i przytuliam Harrego, ale nie wygladal tak samo jak jeszcze kilkanascie minut temu. Byl caly blady, a worki pod oczami byly wyrazniejsze. Odychal ciezko, jego serce bilo wolniej. Az nagle urzadzenia zaczely piszczec. Do pokoju wpieglo pelno lekarzy i go gdzies wzieli. Nie chcieli mi powiedziec gdzie pobieglam za nimi. Zobaczylam ze wbiegaja do sali operacyjnej. Cale oczy mi sie zaszklily, elektro wtrzasy nie dzialaly, plakalam juz na dobre. Zobaczylam ze przygotuwuja go do operacji. Lekarz otworzyl jego klatke piersiowa, az mi sie kolana ugiely. Nie moglam na to patrzyc, nie moglam tez przy nim byc. pobieglam do pokoju i skulilam sie w maly glebek. Plakalam jak male dziecko. Nawet nie wiem ile tam spedzilam. Pielegniarki wyrzucaly mnie z sali, ale ja sie nie dalam. Trwalam tam do poki go spowrotem nie przywiaza, nie wybudzi sie.
- Harry!__ krzyknelam gdy lekarze przywiozli go do pokoju.
- On jest w spiacze, udalo nam sie uruchomic od nowa serce. Jego stan jest teraz stabilny ale nie wiemy kiedy sie wybudzi. Gdy lekarze tylko wyszli przytargalam fotel do lozka i na nim usiadlam. Trzymalam Harrego za reke, tak jakby mialo mu to jakkolwiek pomoc.
- Harry nie wiem czy mnie slyszysz prawdopodobnie nie, ale ja sie w tobie zakochalam. W prawdziwym tobie a nie w Harrym Stylsie gwiazdzie tylko w tobie. Nie spedzilismy duzo czasu razem, ale te 9 godzin ktore razem spedzilismy byly najlepszymi godzinami w moim zyciu. Kiedy ten czlowiek zadzwonil do mnie i powiedzial ze zostales potracony, peklo cos we mnie, jakby ktos zabral kawalek mnie. Nie chcialam cie stracic wtedy ani nie chce teraz. Harry blagam cie nie umieraj, wybudz sie zostan ze mna z nami. Ja cie Kocham. Nie wiem czy ty odzajemniasz moje uczucie ale jezeli bedziesz potrzebowal nowego serca to ja Ci je dam zebys tylko zyl__ wyglosilam moj monolog z placzem. Cholera czemu to jemu musialo sie stac, czemu wszystko bylo dobrze. Niech ja tylko dorwe tego idiote ktory go potracil. Wkoncu zasnelam czymajac reke Harrego.

***Swiat Harrego***
Wszystko slyszalem, co powiedziala sam bym oddal moje serce jej. Tak chcialbym teraz ja przytulic, pocalowac, wyznac ze ja kocham. Ze chce jej i nikogo innego. A teraz jestem w jakiej dziurze, slysze co do mnie mowia ale nie moge nic zrobic. Nie jestem martwy, ale nie jestem tez zywy.
- Harry!__ uslyszalem cztery znajome glosy.
- Jennif?__ spytal zdziwiony Liam.

***Swiat Jeniffer***
Zerwalam sie ze snu jak uslyszlam krzyk chlopakow. Pozniej ukazalo sie moje odbicie, wygladalam jak jakas wiedzma.
- Ktora godzina__ spytalam ledwo slyszalnie.
- 4 po poludniu__ otworzylam szeroko oczy. Rany ja tu spedzialm rowna dobe, wlasnie co z Harrym. Spojrzalam na niego a on dalej lezal nie przytomnie, moje oczy sie zaszklily.
- Ale masz twardy sen chlopie__ powiedzial Louis, jedzac marchewke.
- On nie spi, on jest w w spiaczce__ po moich policzkach splynely kolejne lzy. Louisowi wypadla marchewka z reki.
- Ale in byl wczoraj orzytomny!__ krzyknal Zayn.
- Co za sporzczerzenie__ odpowiedzial mu Niall.
- Jeniffer ty bylas tu caly czas przy nim__ pokiwalam twierdzaco glowa. Ten tez byl sposzczegawczy. Mialam cale potargane wlosy, makijaz mi splynal wiec wygladalam gorzej jak bym nie byla polaowana.
- Niech mnie pani nawet nie denerwuje ktora sala__ uslyszelismy przerazajacy glos. Nie byl zabardzo przyjemny.
- 297__ powiedziala cichutko druga osoba. Nagle drzwi otworzyly sie z wielkim impentem. Moim zaszkolnym ocza ukazala sie mocno wymalowana starsza kobieta. Podeszla do Harrego i zaczela go gladzic.
- Pusc go__ powiedziala posylajac mi zabojcze spojrzenie. Ja nie reagowalam na jej slowa. Dalej czymalam reke Harrego.
- Pusc!__ wydarla sie i mnie popchnela.

Od Autorki: Rozdzialy sa pisane przez ze mnie ale moja kolezanka pisze jako 3 osoba a ja to przerabiam troche. Mam nadzieje ze sie wam podoba :* xoxo Mika i Kathy 


1 komentarz:

  1. To jest mega, taki cudowny rozdział, tak cudownie się czyta, i taki smutny... Rozwalasz mnie z każdym dniem coraz bardziej, kocham twoje ( a raczej wasze) pisanie ... Dziękuję, że mnie o nim powiadomiłaś, czekam na nn, imam nadzieję, że napiszesz mi kiedy on się pojawi , pozdrawiam : *


    http://beginning-of-the-endd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń